Nasypała karmę Chii, pogadała z nią, a potem, niespokojna, weszła na bieżnię. Poczeka,

  • Salomea

Nasypała karmę Chii, pogadała z nią, a potem, niespokojna, weszła na bieżnię. Poczeka,

01 July 2022 by Salomea

aż Rick wróci do Luizjany, a jeśli jego pobyt w Kalifornii się przedłuży, sama tam poleci i powie mu o ciąży, stając z nim oko w oko. – Pięć dni, Bentz – powiedziała z palcem na ustach. – Masz pięć dni. A potem – witaj, Kalifornio. – Kto znalazł ciała? – zapytał Hayes. Zadowolony, że wyszedł z ciasnego pomieszczenia, oddychał pełną piersią i smogiem, który spowijał autostradę w godzinach szczytu. Co z tego, że pod wiaduktem kłębią się spaliny? Przynajmniej nie dławi go smród śmierci. – Studentka, Felicia Katz. – Riva Martinez wskazała wóz patrolowy, w którym siedziała dziewczyna na tylnym siedzeniu. Tępym wzrokiem gapiła się w okno. – Studiuje na USC, ale trzyma tu część rzeczy. Przyjechała dzisiaj po coś – zdaje się po stary leżak. Zajmuje siódemkę. – Martinez wskazała magazyn obok pomieszczenia, w którym leżały bliźniaczki. – Zauważyła, że drzwi do ósemki nie są zamknięte, a zamek jest popsuty. Myślała, że ktoś się włamał i wszystko wyniósł, więc zajrzała. joga – No, to miała nie lada niespodziankę – wtrącił się Bledsoe. Hayes poczuł skurcz żołądka na samą myśl o dziewczętach badanych teraz pobieżnie przez koronera. Zaraz ich zwłoki zostaną włożone do plastikowych worków i trafią do kostnicy. Zaledwie dwadzieścia cztery godziny temu były młode i niewinne. Zapewne szykowały się na urodziny. Martinez mówiła dalej: – A więc Katz zobaczyła ofiary, napisała SMS do chłopaka i zadzwoniła po policję. Hayes zerknął na dziewczynę w wozie patrolowym. Zasiłki – Dlaczego najpierw chłopak? – Twierdzi, że spanikowała. – Jasne. – Znowu Bledsoe. – Co o nim wiemy? – Robert Finley, znany jako Robbie. Barista w kawiarni za dnia, nocą – perkusista w zespole grunge’owym. Pojawił się tuż po pierwszym funkcjonariuszu, to bodajże był Rohrs. Siedzi w innym wozie, trzymamy go z dala od Katz, póki obojga nie przesłuchamy. – Myślisz, że mają z tym coś wspólnego? – Nie. A ty? – Pewnie nie. – Hayes pokręcił głową. – To znowu Morderca Dwadzieścia Jeden – stwierdził Bledsoe. Kręcił się tu, oglądając miejsce zbrodni. – Kto? – zdziwiła się Riva. Była stosunkowo nowa w wydziale i nie znała jeszcze wszystkich starych historii. – Tak go nazwaliśmy. Zamordował już inne bliźniaczki, Deltę i Dianę Caldwell, też w ich dwudzieste pierwsze urodziny. Dwa dni wcześniej zgłoszono ich zaginięcie, więc przypuszczaliśmy, że je porwał, przetrzymywał, a potem zamordował, co do minuty, w momencie gdy kończyły dwadzieścia jeden lat. – Znał je? – Riva zmrużyła oczy. – Albo o nich słyszał. Nigdy go nie złapano. – Bledsoe spoważniał. – Ich rodzice wydzwaniali do nas co tydzień przez prawie sześć lat. Słyszałem, że się rozwiedli. – I do tej pory nie było żadnej podobnej sprawy? – Riva spojrzała na schowek. – Czyżby naśladowca? Diesel, benzyna czy gaz? Paliwa drożeją. Co zatem wybrać? Bledsoe pokręcił głową. – Niektórych szczegółów nigdy nie zdradziliśmy prasie ani opinii publicznej: czerwona wstążka, różowy marker. To, że ich ubrania zostały schludnie złożone, jakby zrobiła to matka czy pokojówka. – Wyjrzał zza ramienia Hayesa. – A skoro mowa o prasie... Hayes odwrócił się i zobaczył Joannę Quince, agresywną reporterkę, którą widział już wcześniej. Rozmawiała z umundurowanym strażnikiem przy blokadzie. Skrzywił się i odwrócił, ale Quince zobaczyła ich i rozpoznała Bledsoe. – Detektywie! – zawołała. – Odpowie pan na kilka pytań? Czy to prawda, że doszło do podwójnego morderstwa? Że w schowku znaleziono zwłoki dwóch dziewcząt? – Zajmę się tym – mruknął Bledsoe.

Posted in: Bez kategorii Tagged: tragedia na weselu, czy coca cola zero jest zdrowa, duży nos u dziewczyny,

Najczęściej czytane:

352

Milla spojrzała na Pavona, broń ciążyła jej w ręku. To był zdecydowanie większy kaliber od pistoletów kupowanych u Cheli. Zresztą pewnie właśnie dlatego Diaz dał jej taką armatę: nie trzeba ... [Read more...]

łońmi pościel. W jego umyśle pojawiły się obrazy córki i żony. Czasami obraz ten zamazywał się - ich niebieskie oczy, ciemne błyszczące włosy, pełne usta były prawie identyczne. Kiedy myślał o Lucretii, zawsze się podniecał. Dotknął się, wyobrażając sobie, że to ona go dotyka, delikatnie i czule. Widział jej wilgotne usta i piersi. Przez chwilę walczył z tym obrazem, ale się poddał. ...

116 W jego wyobraźni ona zawsze była zmysłowa i uwodzicielska. Z zachowania bardziej przypominała ich córkę. Stworzył sobie własną historię, w której Lucretia go pragnęła, niecierpliwie chciała się z nim kochać, była wilgotna, ciepła i gotowa, wiła się pod nim i rzucała. Poruszył odruchowo biodrami. Jego skóra była lepka od potu. - Rex? - Głos, słodki kobiecy głos, dobry i miły. Głos Lucretii... - Rex? Znowu go woła. Otworzył oczy i dotarło do niego, gdzie jest. Leży sam. Na łóżku Angie. Jest lekko pijany i wyobraża sobie żonę. Kobietę, która nie żyje od wielu lat. Wstał z łóżka i uderzył kolanem w nocny stolik. Rozległ się brzęk. Szklanka spadła na podłogę. Markowa whisky z Kentucky rozbryznęła się na ścianę, łóżko i stolik. Próbował wstać z klęczek. Zastanawiał się, jak się z tego wytłumaczy. Wtedy ją zobaczył. - O Boże - wyszeptał, podnosząc głowę. Do jego domu, do jego prywatnego życia jakimś cudem wtargnęła Sunny. Stała w drzwiach. Była okrąglejsza niż kiedyś, na jej twarzy pojawiły się zmarszczki, włosy jej posiwiały, ale nadal miała niezniszczalną zdolność zaglądania w najgłębsze zakamarki jego duszy. - Co ty tu robisz? - Cały czas klęczał. - Przyszłam się z tobą zobaczyć. - Po co? Stała dumnie w drzwiach. - Powiedziałam Cassidy o Buddym. Kim jest i że jest z nią spokrewniony. - O Boże, Sunny, dlaczego? - niemal jęknął, przerażony. Przejechał rękami po podłodze. Szkło wbiło mu się w rękę. - Zwariowałaś? Patrzyła mu odważnie w oczy. - Ty najlepiej ze wszystkich wiesz, że jestem zdrowa. - Ale obiecałaś... - Cassidy i tak domyślała się prawdy, z tego co ty jej powiedziałeś. Na pewno powie Chase’owi. - Odetchnęła powoli. - Ona szuka, Rex, chce uporządkować swoje życie, swoje małżeństwo, chce znaleźć rozwiązanie zagadki pożarów. To był najwyższy czas. - A Dena? - Jego kłamstwa zaczynały kolejno wychodzić na jaw. Krew kapała na podłogę, mieszając się z whisky i kłębami kurzu, który zebrał się pod łóżkiem. - Dena o nas wie. - Ale nie wie, że Willie to Buddy. - Wszystko będzie dobrze, Rex. - Sunny rzuciła laskę na podłogę, weszła wyprostowana do pokoju i pozbierała rzeczy z nocnego stolika do pudełka. Ujęła jego dłoń w swoje, oczyściła ranę i powyciągała kawałki szkła z jego ręki. - Chyba zbyt długo żyliśmy w kłamstwie. - Powoli podniosła jego rękę do swoich ust i złożyła pocałunek na jego dłoni, smakując krew. Pocałunek dawnej namiętności, nowego zaufania i pewności. - Nie bój się, Rex - powiedziała kojącym głosem. Spojrzała na zmiętą pościel i ból przesłonił jej oczy. - Wszystko będzie dobrze. Tylko musisz mi pomóc... - Mówię tylko, że to nie wypada. - Felicity zapięła na ręce złotą bransoletkę i przejrzała się w lusterku. Pod oczami pojawiły się pierwsze zmarszczki i musiała co tydzień farbować włosy. Jeżeli kurze łapki staną się bardziej widoczne, będzie musiała zrobić sobie operację plastyczną. Ciężko pracowała, żeby utrzymać zgrabną figurę, doskonałą twarz, chociaż wiedziała, że to bezcelowa walka. Jej mąż, pachnący brandy, opierający się zuchwale o futrynę i tak jej nie zauważał. - Nie obchodzi mnie, co wypada - warknął Derrick. - Zawsze nie cierpiałem Chase’a McKenziego, więc dlaczego teraz miałbym udawać? - Zanurzył rękę w kieszeni i wyjął paczkę marlboro. Zapalił papierosa. Dym unosił się leniwie przed jego oczami. - Jest twoim szwagrem. - Moim przyrodnim szwagrem, czy jakimś tam przyszywanym. Ta rodzina jest tak pochrzaniona, że nie mogę się połapać. - Uważaj na słowa. Linnie stoi na korytarzu. - Kiedyś ci się podobały moje brudne gadki. - W łóżku. Kiedy szeptałeś, a nie wrzeszczałeś jak pijany marynarz. - Znałaś mnie, kiedy za mnie wychodziłaś. Źle powiedziane. - Wziął szklankę z alkoholem do tej samej ręki, w której trzymał papierosa. - Kiedy mnie zmusiłaś, żebym się z tobą ożenił. - Ja nie... - Oczywiście, że tak. Nie musiałaś zajść w ciążę. Pamiętasz? Wcześniej też ci się zdarzyło i się tym zajęliśmy. A potem pobiegłaś do tatusia. - Chciałam dziecka. - Wyprostowała się z dumą. - Chciałaś zostać żoną Derricka Buchanana. - I udało się, prawda? Oboje kochamy dziewczynki. 117 ... [Read more...]

mieszkanie bez wkładu własnego

- Jak szybko dasz radę dotrzeć do Idaho? - głos był niski i

szorstki, chropowaty, tak jakby właściciel rzadko go używał. No cóż, nie musiał się przedstawiać. Milla wstrzymała oddech. Była już wystarczająco ... [Read more...]

Polecamy rowniez:

silownia gdańsk
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.tren.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste