Feliks Stanisławowicz przestraszył się bardzo, że panna zaraz się odwróci i zniknie w
ciemności. – Chciałem powiedzieć „jedna”, ale z przejęcia pomyliłem się – wybrnął policmajster. – Jedna gwiazda, odwieczna moja opiekunka, przyprowadziła mnie na tę wyspę, podpowiedziała sercu, że tu, właśnie tu, spotka ono nareszcie tę, o której marzyło przez długie... – Nie mam teraz głowy do kwiecistych głupot – znów przerwała mu pięknotka, a słabe światło gwiazd odbiło się w jej oczach i wielokrotnie pojaśniało, zaiskrzyło. – Jestem w rozpaczy i tylko dlatego zwracam się o pomoc do pierwszego napotkanego. Po prostu tam, na przystani, wydało mi się, że... że... Jej czarodziejski głos zadrżał i z głowy Lagrange’a wyleciały naraz wszystkie z góry przygotowane uwodzicielskie tyrady. – Co? – wyszeptał. – Proszę powiedzieć, co się pani wydało. Na Boga! – ...że pan może mnie uratować – ledwie dosłyszalnie dokończyła nieznajoma i zwiewnie machnęła ręką. Ulga dla klasy średniej - likwidacja od 1 lipca 2022 r. Jakby ranny ptak zatrzepotał skrzydłem – pomyślał namiętny pułkownik, widząc, jak biała dłoń zakreśla koło pośród nocnej czerni. Głęboko wstrząśnięty zawołał: – Nie wiem, jakie nieszczęście panią spotkało, ale daję oficerskie słowo, że zrobię wszystko! Wszystko! Proszę mi opowiedzieć! – I nie przestraszy się pan? – zajrzała mu pytająco w twarz. – Widzę. Pan jest dzielny. Potem nagle odwróciła się i wprost przed oczami pułkownika znalazła się jej biała, Encyklopedia prawa smukła szyja. Lagrange chciał przylgnąć do niej wargami, ale nie ośmielił się. No, to ci dzielny... – Jest pewien człowiek... Straszny człowiek, prawdziwy potwór. Przekleństwo mojego życia. – Dziewczyna mówiła powoli, jakby każde słowo przychodziło jej z trudem. – Nie podam panu teraz jego nazwiska, jeszcze za mało pana znam... Proszę tylko powiedzieć, czy mogę panu ufać. – Bez żadnej wątpliwości – odpowiedział pułkownik, który natychmiast się uspokoił. Łajdak dręczący nieszczęśliwą pannę – też mi rzadkość! Zawrze znajomość z pułkownikiem Lagrange’em i będzie jak z jedwabiu. – Czy on jest tutaj, ten pani człowiek? Na wyspie? Panna obejrzała się na policmajstra, co pozwoliło mu przez chwilę rozkoszować się jej nieskazitelnym profilem. Kiwnęła głową. – Doskonale. Jutro muszę się spotkać z pewnym miejscowym doktorem, niejakim Korowinem, i z jednym jego pacjentem. A pojutrze będę już całkowicie do pani dyspozycji. W tym momencie dziewczyna odwróciła się do Lagrange’a i pokiwała głową, jakby czemuś nie wierzyła lub w coś powątpiewała. Po długiej pauzie (jak długiej, powiedzieć trudno, ponieważ od lśnienia oczu nieznajomej pan Feliks osłupiał i utracił rachubę czasu) delikatne wargi poruszyły się i wyszeptały: – No cóż, tym lepiej. Panna porywczo zdjęła rękawiczkę i królewskim gestem podała pułkownikowi rękę do pocałunku. Ten przywarł ustami do wonnej, nieoczekiwanie gorącej skóry. Od dotknięcia zakręciło mu się w głowie – normalnie, jak po kilku sztofach ponczu. – Dość – powiedziała panna i Lagrange znów nie ośmielił się upierać. Zmieszał się silownia gdańsk nawet. Tego jeszcze brakowało! – Jak... Jak pani się nazywa? – spytał, dysząc ciężko. – Lidia Jewgieniewna – z roztargnieniem odpowiedziała panna, zrobiła krok w kierunku pułkownika i popatrzyła gdzieś ponad jego ramieniem. Feliks Stanisławowicz odwrócił się. Stali na samym skraju skały. Jeszcze krok do tyłu i zwaliłby się z urwiska. Lidia Jewgieniewna jęknęła: – Ja już tu nie mogę! Chcę tam, tam! Zamaszystym gestem wskazała jezioro, a może niebo. A może wielki świat, skryty za ciemnymi wodami? Rękawiczka wyślizgnęła jej się z palców, zakreśliła w pustce wyszukanego kształtu