nienaruszonym kręgosłupem.
an43 47 Nie mogła oddychać. Zrobiło jej się ciemno przed oczami i desperacko spróbowała nabrać powietrza. Ręka ściskająca jej gardło poluzowała uchwyt, minimalnie, ale wystarczająco dla zaczerpnięcia oddechu. Jej głowę odgięto do tyłu pod takim kątem, że mogła obserwować poczynania czwórki mężczyzn - choć bez noktowizora trudno było dostrzec szczegóły. Otworzyli bagażniki samochodów i właśnie dwóch z nich przenosiło coś ciężkiego z drugiego auta do pierwszego. Kamień w kieszeni uciskał boleśnie jej staw biodrowy Piersi były nieprzyjemnie rozpłaszczone na ziemi, a plecy bolały od Alkotest on-line niewygodnego wygięcia karku w tył. Trzymający ją mężczyzna nie okazywał za grosz delikatności: przygniatał ją z subtelnością tony żelbetu. Czuła jego twarz przyciśniętą do swojej głowy Czuła miarowy, spokojny ruch jego klatki piersiowej na plecach - drań nawet się nie zdenerwował - ale mimo to nie czuła oddechu napastnika na twarzy. To było przerażające, tak jakby ten mężczyzna nie był do końca człowiekiem. KE pozywa Polskę w sprawie kodeksu łączności elektronicznej. Minister uspokaja Nie zwracał na nią specjalnej uwagi. Koncentrował się całkowicie na czterech ludziach pod kościołem. Tymczasem oni wracali już do samochodów; transakcja wyglądała na zakończoną. Porywacz Justina odjeżdżał. Po dziesięciu długich latach wreszcie go odnalazła, a on po prostu odjeżdżał. Szarpnęła się desperacko, ale trzymający ją mężczyzna tylko zacisnął an43 48 mocniej rękę na gardle Milli. Znów zaćmiło się jej w oczach i oklapła zrezygnowana, w piersi rodził się bezradny szloch. Była uziemiona niczym żółw przewrócony na grzbiet. Drugi samochód wolno odjechał, skręcił za rogiem kościoła i rozpłynął się w ciemności. Pierwsze auto wycofywało się wąską alejką. Człowiek trzymający Millę nagle podniósł się i przewrócił zmaltretowaną kobietę na plecy. - Zdrzemnij się - mruknął, a jego palce mocno nacisnęły jakiś punkt u nasady jej karku. Próbowała się szarpać, ale była przecież podduszona i półprzytomna. Ostatnią rzeczą, którą zobaczyła, była pochylająca się nad nią groźna potężna sylwetka. Potem była już tylko ciemność. Obudziła się z głową na kolanach Briana, który energicznie klepał ją po twarzy i szarpał za ramiona. Obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne ? kto mu podlega? - Milla? Milla! Obudź się! - Nie śpię - wybełkotała z trudem. - Mała drzemka. - Drzemka? Ucięłaś sobie drzemkę? - spytał ze szczerym zdziwieniem. Próbowała wymyślić jakąś dowcipną odpowiedź, ale nie dała rady - Nie - wyszeptała. - Facet... Zaskoczył mnie. - Co? Cholera! - Brian rozejrzał się nerwowo dookoła. - To musiała być ich czujka, której nie zauważyliśmy! - Nie. On nie był z nimi.